Polityka, tak bardzo
oczerniana, jest powołaniem
wzniosłym, jest jedną z najcenniejszych form miłości, ponieważ szuka dobra wspólnego.
Musimy się przekonać, że miłość "jest nie tylko zasadą relacji w skali mikro: więzi przyjacielskich,
rodzinnych, małej grupy, ale także w skali makro: stosunków społecznych, ekonomicznych i
politycznych".
EV GAUDIUM - PAPIEŻ
FRANCISZEK
Moje serce się
raduje, gdy czyta te słowa, bo są słowami samego Papieża.
Cieszy mnie po
prostu fakt, że Następca Św. Piotra widzi ten świat podobnie jak ja.
Bo powiem szczerze,
że już słuchać nie mogę opinii, że Kościół nie powinien mieszać się do
polityki, że polityka nie może być na kazaniu.
Były czasy wojen,
później komunizmu i właśnie wówczas Kościół i heroiczni Księża: bł. Jerzy
Popiełuszko, Kardynał Stefan Wyszyński, Papież Św. Jan Paweł II i wielu, wielu
innych poprzez mieszanie się do polityki, rozkładanie jej na czynniki pierwsze,
poprzez politykę miłości ratowali, uratowali duszę wielu ludzi, wiele rodzin,
Polskę, świat.
I wówczas choć
stawanie w obliczu Prawdy groziło im
śmiercią, to czynili to, ponieważ silniejszy w ich sercach od lęku i śmierci
był Jezus.
A teraz choć nie ma
takiej obawy ( choć do końca nie wiadomo), choć nakierowanie ludzi (owiec przez
pasterza) grozi jedynie obmową, utratą dobrego imienia i osądami, to dla wielu
ważniejsza jest dobra reputacja, święty spokój, brak problemów, sympatia lokalnych
władz czy dobry kontakt ze wszystkimi.
A pamiętać przy tym
o jednym należy, a mianowicie o tym, że dla
"Nieba" warto zawsze nadstawiać karku, i że się jeszcze taki
nie urodził, by wszystkim dogodził.
Zmieniają się
dzieje, zmienią się ludzi, nie zawsze na lepsze, a szkoda, ale oliwa zawsze
wypływa, prędzej czy później, wszystko jest tylko kwestią czasu.
Dlatego, jeżeli
kocha się człowieka, to się pragnie jego dobra, a nieraz krytyka i dobra rada
są tego najlepszym dowodem.
Świat potrzebuje
ludzi " z krwi i kości" i kapłanów z powołania.
Polska potrzebuje
dobrych homilii - tych słów wielkich Świętych i tych prostych kapłanów, którzy
spoglądają z "Góry" i nie mogą się tak jak ja doczekać, kto będzie
kontynuować ich dzieło.
Bo trzeba się
mieszać do sytuacji w Polsce, do gender, mówić o aborcji, o tym czym naprawdę
jest etyka i godność człowieka, o in vitro, Smoleńsku, Katyniu - przypominać
prawdziwą historię Polski, o tym że krew polska nie nadaremnie została
przelana. Trzeba troszczyć się o polskie rodziny, mówić o ekonomii, gospodarce,
trzeba obalać kłamstwa głoszone przez rząd, mówić prawdę o wszystkim i do
wszystkich. Czy to się komuś podoba czy nie, ale czas wrócić do dawnej misji
Kościoła - misji prawdziwej ewangelizacji świata, ratowania go.
Bo nie tylko w
"Niebie" jest cudownie i nie tylko Ono, choć przede wszystkim jest
naszym celem.
Świat został
człowiekowi nie po to dany, aby on go niszczył, nie po to, aby człowiek
niszczył człowieka, ale po to, aby ludzie żyli w miłości, aby zgodnie z Wolą
Bożą czynić sobie ten świat poddanym, gospodarować go i rozwijać.
Krążąc nad refleksją
jaką jest polityka przypominają mi się po raz kolejny słowa Bp Albina
Małysiaka, słowa które teraz nade wszystko są aktualne. Przed śmiercią
powtarzał bowiem, że Polityka powinna być modlitwą, którą każdy z nas powinien
odmawiać, że jest to cnota, którą każdy z nas powinien praktykować. Po prostu
święta słowa, które warto sobie wyryć w pamięci.
Do tej pory
prawdziwe kazania, słowa płynące prosto z serca, prawdziwą troskę o kraj i
drugiego człowieka, prawdę słyszałam przede wszystkim w Telewizji Trwam i Radiu
Maryja.
Rano w ciągu
tygodnia, gdy słyszę w Radiu Maryja homilię młodego księdza, która jest niczym
rap, płynna jak woda, która porusza aktualne kwestie każdego człowieka, kiedy
słyszę w głosie tego kapłana, że mu się chce, że mu zależy, że on tak właśnie
myśli, że tak postępuje, że daje
świadectwo, to wstępuje we mnie otucha, ta malutka iskierka nadziei, że
gdyby więcej takich odważnych rapów publicznie przez mikrofon głoszono to świat
byłby inny, trochę lepszy, to ten zawirowany, śpieszący się ciągle człowiek by
się zatrzymał, zirytował i tak zdziwił, że z otwartą buzią słuchałby ty słów,
które odnoszą się do jego życia, do życia każdego…
I jeszcze jedna
kwestia, która nie daje mi spokoju.
Usłyszałam nie tak
dawno temu, pewną nieprawdę, którą wydaje mi się, że trzeba wyjaśnić.
Mianowicie nieprawdą
jest, że "grzechem" wręcz jest oglądania dwóch dzienników dziennie i
spoglądanie na katastrofy i tragedie tego świata, które się w nich ukazują.
Powiem wprost, że
jest to wręcz obowiązek, bo trzeba mieć porównanie przekazywanych masowo
informacji. I że piękno na tym świecie istnieje każdy z nas wie. Że istniej
szatan i próbuje je niszczyć każdego dnia, niestety już nie każdy pojmuje. A
musimy być świadomi zagrożeń, które przed nami stawia i być czujnymi na jego
obecność, bo jak wyprzemy go ze świadomości, to już nie mamy po co walczyć, bo
on wtedy wygrywa.
Dajmy się więc
czujnie, nie naiwnie, lecz walecznie prowadzić Bogu przez te świat ku
Wieczności.