Środowisko,
z którego pochodzę to liberalna żydo-komuna w sensie ścisłym, bo moi rodzicie
wywodzili się ze środowisk żydowskich i byli przed wojną komunistami.
Być
komunistą znaczyło wtedy coś więcej niż przynależność do partii - to oznaczało
przynależność do pewnego języka, do pewnej kultury, fobii, namiętności.
ADAM
MICHNIK
Trafniejszego
określenia na komunę jak fobia chyba bym nie znalazła. Po prostu musiałam
przytoczyć ten cytat z książki "RESORTOWE DZIECI MEDIA", no bo jest
on genialny. Sam kiedyś deklarujący się "opozycjonista" Gazety
Wyborczej szczyci się swoim prawdziwym wizerunkiem. Aleja Przyjaciół w
Warszawie zamiast należeć do prawdziwych patriotów należy dziś to potomków ich
katów i sprawców, to jest dopiero chichot historii i w dodatku jeden z nich,
którego wyżej cytuję, wyjaśnia, co to znaczyło dla niego , jak przypuszczam
jego rodziny i chyba nadal znaczy bycie partyjnym.
To
była namiętność - przypuszczam, że chodzi o namiętność bycie uprzywilejowanym w
niszczeniu swojego kraju i służeniu ZSRS. To była pewna kultura - jak
przypuszczam kultura kata (np. przedwojennego krawca, szewca, a obecnego w PRL
ministra, urzędnika, dyplomaty) w opozycji do
braku kultury bandyty ( wykształconego doktora, profesora, generała czy
pułkownika, prawdziwego patrioty),
którego za wszelką cenę trzeba było zlikwidować z powierzchni ziemi pod
pozorami szkodzenia Ludowej Polsce. Bycie komunistą, to jak wyżej zacytowane -
również pewny język, jak mniemam język nadzwyczajnego dobra dla ludzkości,
ładu, porządku, bycia towarzyszem, towarzyszką, to taki sowiecki język, tak
zaszczytny, nie to co polski.
Fobię
ma człowiek, który sobie coś roi, przedstawia coś nierzeczywistego, nieustannie
nad czymś bezsensownym myśli, w coś chorego się zagłębia, popada w pewną
paranoję, tym żyje i to próbuje przedstawiać i narzucać swą nieadekwatną wizję
innym.
Jak
widać komuna była fobią, chorobą psychiczną, która zmierzała do tego, by z
ludzi, normalnych Polaków zrobić oszołomów i głupków, na szczęście nie do końca
jej się to udało, ale jakieś tam drobne czynniki chorobotwórcze w narodzie
wciąż krążą.
Jest
to np.. Parodia pogrzebu Jaruzelskiego. Jest to również bezczelny honorowy,
wojskowy pochówek kata Inki, prokuratora wojskowego, który wydał na nią wyrok
śmierci, jest to nieład i burdel w polskim prawie, który na takie zachowania
zezwala.
Czas
by to zmienić, czas by Polska znów była Polską, a Polak Polakiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz