Gościnność,
Trzeźwość, Cierpliwość, Łagodność, Wiarygodność i Dobroć Serca to alfabet
każdej posługi duszpasterskiej. To gramatyka dla pasterza.
Nikt
nie jest biskupem, prezbiterem, diakonem, dlatego, że jest mądrzejszy, ale ze
względu na dar miłości, który jest łaską, o którą trzeba prosić.
Świadomość,
że wszystko jest darem i łaską zapobiega stawiania siebie w centrum.
Mimo,
że pasterz jest powołany powinien słuchać ludzi i mieć świadomość, że ma się
czego uczyć.
Musimy
się modlić, aby nasi pasterze byli żywym obrazem miłości i Komunii Boga.
Papież Franciszek
Powtarzam to już po raz kolejny, ale myślę, że
jako komentarz do tych świętych słów warto jeszcze raz o tym wspomnieć.
Pycha zabija człowieka, a pokora powoduje, że on
rozkwita. To jedna sprawa
Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie.
A powiedzmy sobie szczerze, na końcu nie wszyscy zdają ten egzamin z miłości.
Ta miłości z kolei nie ma się tylko objawiać w gestach na pokaz. Na pokaz
wigilia z bezdomnymi, na pokaz datek na szpital, na pokaz pogłaskanie dziecka,
na pokaz nieszczery uśmiech, na pokaz portret z rodziną wielodzietną. Bo tak
wypada na pokaz.
A na co dzień?
Na co dzień kontakt z parafianami i przedstawicielami
władzy z tzw. „wyższej półki” – czyli tymi kasiastymi, znanymi, żeby rączka
rączkę myła. A ten szary, zwykły człowiek, ten robol, ten bez pracy, ten
niepełnosprawny, ten bez kasy? To jego już nie ma w planie dnia i stresie
napięcia codziennych spraw. Nikt nie wie nawet jak on się nazywa, co
potrzebuje, jak się czuje, czy jest w stanie wyżyć on i jego rodzina, czy nie potrzebuje
pomocy, choćby rozmowy, gestu, zauważenia, tej pomocnej dłoni, choćby palca.
Na pokaz jest zawsze wszystko ok, ale tak
prywatnie, tak prywatnie to nigdy nie ma czasu, bo zawsze jest coś
ważniejszego, ktoś ważniejszy. Więc jak ktoś tak prywatnie przyjdzie o pomoc, o
radę, nie po to, żeby się podlizywać, tylko żeby z resztką swojej nadziei
stanąć w pełni zestresowany i zdeterminowany i poprosić o kontakt, o adres, o
wskazówkę, to pomożesz temu nieznanemu, zaufasz mu, zajmiesz się nim, jego
sprawą, ofiarujesz czas, zapamiętasz jako coś ważnego czy wypchniesz bo się jak
zwykle tobie spieszy?
Bo nieraz i jest to jak najbardziej godne uwagi,
ten nieznany człowiek, może przez środowisko lekceważony i pogardzany, ten nie
wart twojego czasu, to bonus „z Góry”, taki anioł, aby wskazać ci odpowiednią
drogę do celu. A nieraz ten burmistrz co daje na inwestycję, ten starosta
pomagający w sprawach kościelnych, ta katechetka stale wokół się kręcąca, pani
z biura parafialnego, to „kamień u szyi”, który zniża człowieka coraz bardziej „ku
dołowi”, bo więcej z ich tzw. „na pokaz pomocy” pierdół, obmów, kłamstw i
oczerniania innych niż prawdziwych wartości, które w szczerości serca są im
obce. A z kim człowiek przestaje, takim niestety się staje.
Bo ile razy tak jest, że ten niezauważony
człowieczyna przychodzący z resztą nadziei o pomoc, żyje dużo bardziej
pobożnie, bo skromnie i bardziej moralnie niż katechetka czy pani z biura, czy
władza, bo uczciwie. Ale kto na to patrzy, kto to zauważa, jak przecież on nie
daje kasy, a to ona jest najważniejsza, wbrew temu co publicznie się mówi, tylko
taki człowiek jest uważany w kręgach przyjaciół i zainteresowań, bo może sobie
pozwolić na zagraniczne pielgrzymki i na inne przywileje. On nie robi nic na
pokaz, jego nie widać, a może ma większe talenty, które by się przyczyniły dla
dobra parafii niż ci, którzy są na pokaz, a ich nie posiadają. Taki człowiek
jest wykluczony, no bo jak, jak ma innym dorównać, on musi przeżyć, on nie
oszczędza na pielgrzymki, on oszczędza na chleb. Jeżeli w parafii nie ma grupy bez pieniężnej i spotkań bez pieniężnych, spotkań dla tych, którzy się nie
afiszują kasą, tortem, sponsoringiem to trzeba zauważyć, że już się dzieje coś nie
tak. A diabeł siedzi niestety w dzisiejszych czasach bliżej Kościoła niż dalej.
Zauważ więc wokół siebie tego niezauważonego,
zanim będzie za późno. Zauważ wokół siebie piękno i miłość, nie patrz na
przepych. Zwalcz lukier czyli fałsz i obłudę dla swojego dobra, dla swojej
przyszłości – to druga sprawa.
Papież ma na głowie cały Kościół, problemy
wszystkich wierzących i nie tylko, ale on się uśmiechnie, zatrzyma, przytuli,
zadzwoni. On to potrafi. A ty może masz
małą parafię, 3 problemy na krzyż i może jeszcze tylko finansowe i że ktoś coś
na ciebie powiedział i już wyżywasz się na innych, chodzisz z wykręconą i
naburmuszoną twarzą i z odtrącającym spojrzeniem.
I to jest trzecia sprawa. Mówię Ci nie
warto, bo braknie Ci życia, jak będzie tak dalej to nie zdasz egzaminu z miłości,
a jest on najtrudniejszy jaki do tej pory zdawałeś i trwa non stop, bez przerwy
i resetu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz