poniedziałek, 17 listopada 2014

Alfabet Pasterza



Gościnność, Trzeźwość, Cierpliwość, Łagodność, Wiarygodność i Dobroć Serca to alfabet każdej posługi duszpasterskiej. To gramatyka dla pasterza.
Nikt nie jest biskupem, prezbiterem, diakonem, dlatego, że jest mądrzejszy, ale ze względu na dar miłości, który jest łaską, o którą trzeba prosić.
Świadomość, że wszystko jest darem i łaską zapobiega stawiania siebie w centrum.
Mimo, że pasterz jest powołany powinien słuchać ludzi i mieć świadomość, że ma się czego uczyć.
Musimy się modlić, aby nasi pasterze byli żywym obrazem miłości i Komunii Boga.
Papież Franciszek

Powtarzam to już po raz kolejny, ale myślę, że jako komentarz do tych świętych słów warto jeszcze raz o tym wspomnieć.
Pycha zabija człowieka, a pokora powoduje, że on rozkwita. To jedna sprawa
Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie. A powiedzmy sobie szczerze, na końcu nie wszyscy zdają ten egzamin z miłości. Ta miłości z kolei nie ma się tylko objawiać w gestach na pokaz. Na pokaz wigilia z bezdomnymi, na pokaz datek na szpital, na pokaz pogłaskanie dziecka, na pokaz nieszczery uśmiech, na pokaz portret z rodziną wielodzietną. Bo tak wypada na pokaz.
A na co dzień? 
Na co dzień kontakt z parafianami i przedstawicielami władzy z tzw. „wyższej półki” – czyli tymi kasiastymi, znanymi, żeby rączka rączkę myła. A ten szary, zwykły człowiek, ten robol, ten bez pracy, ten niepełnosprawny, ten bez kasy? To jego już nie ma w planie dnia i stresie napięcia codziennych spraw. Nikt nie wie nawet jak on się nazywa, co potrzebuje, jak się czuje, czy jest w stanie wyżyć on i jego rodzina, czy nie potrzebuje pomocy, choćby rozmowy, gestu, zauważenia, tej pomocnej dłoni, choćby palca.
Na pokaz jest zawsze wszystko ok, ale tak prywatnie, tak prywatnie to nigdy nie ma czasu, bo zawsze jest coś ważniejszego, ktoś ważniejszy. Więc jak ktoś tak prywatnie przyjdzie o pomoc, o radę, nie po to, żeby się podlizywać, tylko żeby z resztką swojej nadziei stanąć w pełni zestresowany i zdeterminowany i poprosić o kontakt, o adres, o wskazówkę, to pomożesz temu nieznanemu, zaufasz mu, zajmiesz się nim, jego sprawą, ofiarujesz czas, zapamiętasz jako coś ważnego czy wypchniesz bo się jak zwykle tobie spieszy?
Bo nieraz i jest to jak najbardziej godne uwagi, ten nieznany człowiek, może przez środowisko lekceważony i pogardzany, ten nie wart twojego czasu, to bonus „z Góry”, taki anioł, aby wskazać ci odpowiednią drogę do celu. A nieraz ten burmistrz co daje na inwestycję, ten starosta pomagający w sprawach kościelnych, ta katechetka stale wokół się kręcąca, pani z biura parafialnego, to „kamień u szyi”, który zniża człowieka coraz bardziej „ku dołowi”, bo więcej z ich tzw. „na pokaz pomocy” pierdół, obmów, kłamstw i oczerniania innych niż prawdziwych wartości, które w szczerości serca są im obce. A z kim człowiek przestaje, takim niestety się staje.
Bo ile razy tak jest, że ten niezauważony człowieczyna przychodzący z resztą nadziei o pomoc, żyje dużo bardziej pobożnie, bo skromnie i bardziej moralnie niż katechetka czy pani z biura, czy władza, bo uczciwie. Ale kto na to patrzy, kto to zauważa, jak przecież on nie daje kasy, a to ona jest najważniejsza, wbrew temu co publicznie się mówi, tylko taki człowiek jest uważany w kręgach przyjaciół i zainteresowań, bo może sobie pozwolić na zagraniczne pielgrzymki i na inne przywileje. On nie robi nic na pokaz, jego nie widać, a może ma większe talenty, które by się przyczyniły dla dobra parafii niż ci, którzy są na pokaz, a ich nie posiadają. Taki człowiek jest wykluczony, no bo jak, jak ma innym dorównać, on musi przeżyć, on nie oszczędza na pielgrzymki, on oszczędza na chleb. Jeżeli w parafii nie ma grupy bez pieniężnej i spotkań bez pieniężnych, spotkań dla tych, którzy się nie afiszują kasą, tortem, sponsoringiem to trzeba zauważyć, że już się dzieje coś nie tak. A diabeł siedzi niestety w dzisiejszych czasach bliżej Kościoła niż dalej.
Zauważ więc wokół siebie tego niezauważonego, zanim będzie za późno. Zauważ wokół siebie piękno i miłość, nie patrz na przepych. Zwalcz lukier czyli fałsz i obłudę dla swojego dobra, dla swojej przyszłości – to druga sprawa.
Papież ma na głowie cały Kościół, problemy wszystkich wierzących i nie tylko, ale on się uśmiechnie, zatrzyma, przytuli, zadzwoni. On to potrafi.  A ty może masz małą parafię, 3 problemy na krzyż i może jeszcze tylko finansowe i że ktoś coś na ciebie powiedział i już wyżywasz się na innych, chodzisz z wykręconą i naburmuszoną twarzą i z odtrącającym spojrzeniem.
I to jest trzecia sprawa. Mówię Ci nie warto, bo braknie Ci życia, jak będzie tak dalej to nie zdasz egzaminu z miłości, a jest on najtrudniejszy jaki do tej pory zdawałeś i trwa non stop, bez przerwy i resetu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz